wtorek, 30 czerwca 2009

Dzień 1 - poniedziałek

Najpierw pobudka o nieludzkiej porze (5.00 jest nieludzka), śliczne słońce na dzieńdobry, taksówką na lotnisko, odprawa, i oczekiwanie. Pierwszy lot, do Brukseli, opóźnił się o godzinę. Zdarza się. Byłam po aviomarinie, więc wszystko mi zwisało, tańczyło przed oczami, spałam na stojąco w autobusie lotniskowym. 8.30 wystartowaliśmy, lot bez niespodzianek, chociaż umierałam ze strachu na pokładzie. Nienawidzę latać i już. Potem lot do Bilbao. Pilot informuje, że w Bilbao jest 31 stopni, ale oczywiście do mnie dociera, że jest 21. I cieszę się, że jestem w dżinsach. Jasne. Prawda dotarła do mnie tuż po lądowaniu. Żar z nieba, a ja w tych cholernych dżinsach. I z walizką. Udało nam się spakować 2 walizki po 20 kg rzeczy. Pierwszy raz w życiu jechaliśmy jak Turyści, a nie, jak zwykle, z jedną walizką ważącą 12kg, wzbudzając sensację wśród wszystkich na lotnisku. Aczkolwiek tachanie tej walizki w upale nie jest przyjemne. W każdym razie, o 13.30 byliśmy w Bilbao, autobusem do hotelu, gdzie mieliśmy spędzić pierwszą noc. A potem - po zjedzeniu czegoś dziwnego - biegusiem na plażę. Bieguś w tym przypadku oznacza metro, którym do plaży jedzie się jakieś 25 minut. Z centrum jest trochę daleko. Hotel śliczny, mogę polecić, jeśli się ktoś tu wybiera w najbliższym czasie. Plaża piaszczysta, nie ma kamyczków. Ocean jest dość chłodny, nie odważyłam się jeszcze kąpać. Ale kiedyś to zrobię, bo woda kusi, oj kusi. Wieczorem, około 20, kiedy wracaliśmy z plaży, spadło 10 kropli deszczu. Więc pogoda jest jakże zróżnicowana.
Miasto jest portowe, więc naprzeciw plaży jest część portu, jakieś dźwigi, czy coś. Dzięki temu woda nie jest krystalicznie czysta, ale myślę, że kąpać się można. Najpiękniejsze jednak jest to, że tuż obok są góry. Piękne, zielone góry! Kontrast jest niesamowity. Tu ocean, tam góra. Robi wrażenie (podobnie jest w Grecji, ale tu jest znacznie bardziej zielono).Maszerujemy na plażę, po dzielnicy białych domków z zielonymi drzwiami i okiennicami. Pięknie!

Coraz bliżej woda, no chodź żono szybciutko! - zdaje się wołać Ten Jedyny.



Kontrasty kontrastami, a woda niebieska.


Minka się cieszy, bo oczka zobaczyły plażę, a uszka usłyszały szum oceanu. Mraauuu!! To lubię!!

0 komentarze:

Prześlij komentarz